niedziela, 28 grudnia 2014

Prolog

Holmes Chapel 16 kwietnia 1995 r.


- Jak zwykle przesadzasz! Masz wszystko czego potrzebujesz, my mamy! Pieniądze, dom z ogrodem, na wszystko starcza. Dlaczego nie potrafisz docenić tego, że chcę zapewnić wam dobry byt?! Dlaczego?!- krzyczał wysoki mężczyzna.
- Ale za jaką cenę?! Boję się wyjść z domu, pokazać się w mieście, boję się, że któregoś razu po prostu nie wrócisz, zostaniemy same, Anastasia ma tylko rok, potrzebuje obojga rodziców, nie wystarczą jej tylko twoje cholerne pieniądze, to dziecko nie ma ojca!- odpowiedziała wyraźnie zdenerwowana kobieta. 

- Uważasz, że jestem złym ojcem?- wysyczał przez zaciśnięte zęby podchodząc bliżej blondynki, która trzymała płaczące dziecko na rękach.

- Tak! A mylę się? Nie ma cię w domu po kilka dni, nie widziałeś kiedy stawiała swoje pierwsze kroki, nie poświęciłeś jej ani odrobiny uwagi, podejrzewam, że teraz nawet cię nie rozpoznaje i ty śmiesz nazywać się dobrym ojcem? Wiesz co ci powiem? Jesteś pieprzonym materialistą! Żeby chociaż te twoje pieniądze były zarobione ciężką pracą. Mam dość tych przekrętów, lewych umów i wrabianych wspólników, którzy chcą zniszczyć życie nie tylko tobie, ale i nam, nie pozwolę na to! 

- Przecież robię to dla was! - dziecko płakało coraz głośniej.

- Dosyć tego, tutaj czy w innym miejscu Ana będzie bez ojca, wszystko mi jedno, chcę jedynie żeby była bezpieczna, a przy tobie nie jestem w stanie jej tego zapewnić, dlatego odchodzę - powiedziała nieco spokojniej, mocno akcentując ostatnie słowo.

- Jeszcze tu wrócisz!- krzyknął przewracając stół, wychodząc mocno zatrzasnął za sobą drzwi.
Mężczyzna wsiadł do samochodu, po czym walnął z całej siły w kierownice przez co zatrąbił klakson. Chciał poddać się rozpaczy, jednak chwilę po tym zadzwonił jego telefon. Nie wahając się odebrał, gdyż był pewny kto dzwoni.
- Josh, kopę lat, myślę, że wiedziałeś, że zadzwonię - w słuchawce było słychać szyderczy śmiech.
- Czego chcesz Styles? - warknął.
- Nie złość się, po prostu chcę ci przypomnieć o dzisiejszym naszym spotkaniu.
- Pamiętam, właśnie jestem w drodze - odpowiedział odpalając samochód.
- W porządku, pamiętaj, że masz być sam. Do zobaczenia za chwilę - powiedział i się rozłączył.
Josh po zakończonym połączeniu rzucił telefon gdzieś na tył jego samochodu i zaczął kierować się w umówione miejsce. Ręce zaczęły mu się pocić, co było oznaką stresu. Nie wiedział co mogło go tam czekać. Bał się również spóźnić. Obawiał się najgorszego: czy on już wie? 
Może nie potrzebnie się denerwuje? Może to jest kolejne zlecenie?
Rozmyślając tak, nawet nie zauważył, że był już na miejscu. Wysiadł z samochodu i wszedł do starego magazynu.
W środku paliła się jedna żarówka, która była już na wyczerpaniu, wszędzie były porozrzucane jakieś papiery a pod ścianami były nierówno ułożone deski. Ustał na środku i się rozglądał. Czyżby pomylił miejsca? A może go oszukali? Spojrzał spanikowany na zegarek, ale wciąż nikogo nie było.
Usiadł na pobliską ławkę i nagle usłyszał, że ktoś jest w pomieszczeniu.
- Witaj Josh, jak się miewają nasze interesy? - zapytał.
- W porządku, co jest takie ważne, że kazałeś mi się tutaj zjawić? - zapytał niepewnym głosem.
- Wszystko w swoim czasie Dawson, czy ty się denerwujesz? - zaśmiał się drwiąco.
- Przejdźmy do rzeczy, spieszy mi się trochę - odpowiedział już nieco pewniej siebie.
- Gdzie się tak spieszysz mój drogi przyjacielu? Nie uważasz, ze musimy coś sobie wyjaśnić?
Nagle za Stylesem pojawiła sie spora grupka mężczyzn. Dawson przełknął ślinę i zaczął się wycofywać, ale czy mu się udało? Oczywiście, że nie. Kilka ciosów w twarz, kopnięć brzuch, co spowodowało, że mężczyzna zemdlał, a może gorzej?
- Gnij w piekle śmieciu - splunął na niego i jeszcze raz go kopnął po czym zostawili Josha, nieprzytomnego w magazynie.


_______________________________________________
Chciałybyśmy was powitać na naszym nowym blogu, mamy nadzieję, że wam się spodoba. Ogólnie rozdziały będą dłuższe i wiadomo, że początki są ciężkie, ale myślę, że uda nam się zdobyć kilku czytelników :D

Chciałybyśmy żebyście weszli w zakładkę "ciekawostka" oraz "zwiastun" byście byli bardziej wtajemniczeni w tą historię. To tyle i do pierwszego rozdziału! <3



7 komentarzy:

  1. Cud, miód i malinki *-* cudnowne,boskie*-* ale zarazem smutne i ponure*-* tajemnicze i histeryczne...Takie właśnie lubie*-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka wiolka fasolka spk ff sie zapowiada czekam na pierwszy rozdzial xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na rozdziały ;*
    zapraszam do siebie :)
    loveandhate-imagin.blogspot.com/
    alcoholbloodsadness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na rozdziały prolog świetny ! ~Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Czo ten Styles? Zapowiada się ciekawie..

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesująco się zapowiada, muszę przyznać że jestem pod wrażeniem. Idę czytać dalej! x

    OdpowiedzUsuń